______________________________________________________
(ZAYN)
Szukałem swoich prochów. "Kurwa! Nigdzie ich nie ma!" Podczas poszukiwań zobaczyłem telefon Lucy. Postanowiłem, że pójdę go oddać.
***
Otworzyła mi jej matka.
-Dobry wieczór.
-Jest noc... Ale co pan chce?
-Oddać Lucy telefon - powiedziałem pokazując przedmiot, który miałem w dłoni.
-Dobrze... Proszę wejść... Lucy jest na górze.
Poszedłem we wskazanym kierunku. Wszedłem do jej pokoju ale nie było jej tam. "Może jest w łazience..." Kiedy wszedłem do łazienki zobaczyłem jej drobną postać skuloną w rogu pomieszczenia. Zbliżyłem się i zobaczyłem żyletkę leżącą obok. "Chyba nie..." Spojrzałem na jej ramię. Były tam dwa nowe nacięcia. Na szczęście nie przecięła głównej żyły. Wziąłem ją na ręce. Umyłem jej ramię i położyłem ją na łóżko.
-Zostanę z tobą na noc...
***
Rano usłyszałem pisk.
-Co ty ty robisz?! - wydarła się Lucy kiedy otworzyłem oczy.
-Co pamiętasz z wczorajszego wieczora?
-No... Wróciłam do domu i byłam w łazience... Wzięłam żyletkę... i...
-Pocięłaś się i zemdlałaś.
-Ale co ty tu robisz?
-Zapomniałaś telefonu. Chciałem go oddać i zobaczyłem ciebie nieprzytomną w łazience.
-Aha...
-Czemu ty się cięłaś do chuja pana?!
-Nie ważne...
-Powiedz!
-Co ty ty robisz?! - wydarła się Lucy kiedy otworzyłem oczy.
-Co pamiętasz z wczorajszego wieczora?
-No... Wróciłam do domu i byłam w łazience... Wzięłam żyletkę... i...
-Pocięłaś się i zemdlałaś.
-Ale co ty tu robisz?
-Zapomniałaś telefonu. Chciałem go oddać i zobaczyłem ciebie nieprzytomną w łazience.
-Aha...
-Czemu ty się cięłaś do chuja pana?!
-Nie ważne...
-Powiedz!
-Ethan... - wyszeptała.
-Kto to Ethan?
-To... Był mój chłopak...
-Wait a second... Ethan White?!
-T...Tak... - przytuliłem ją.
-Przepraszam, że krzyczałem - czułem się winny. Jej chłopak popełnił samobójstwo a ja się na nią drę...
-Dodatkowo moja matka dała mi tydzień na znalezienie domu. - załkała.
-Dlaczego?
-Bo ona nie chce mieszkać z dziwką i narkomanką. - teraz już płakała.
-Ciii.... mała... nie płacz... Jeśli chcesz możesz zamieszkać ze mną... - "To żeś dojebał Malik! Z twoją słabą samokontrolą i jej zajebistym wyglądem to będziesz musiał się nieźle starać żeby jej nie skrzywdzić!"
-Na prawdę?
-Tak. Jeżeli chcesz możesz się spakować od razu i pójdziemy do mnie. - "Brniesz w to Malik! To była ostatnia szansa odwrotu! " Musiałem to zrobić. Kocham ją. Od dawna. Teraz jestem pewien.
-T...Tak... - przytuliłem ją.
-Przepraszam, że krzyczałem - czułem się winny. Jej chłopak popełnił samobójstwo a ja się na nią drę...
-Dodatkowo moja matka dała mi tydzień na znalezienie domu. - załkała.
-Dlaczego?
-Bo ona nie chce mieszkać z dziwką i narkomanką. - teraz już płakała.
-Ciii.... mała... nie płacz... Jeśli chcesz możesz zamieszkać ze mną... - "To żeś dojebał Malik! Z twoją słabą samokontrolą i jej zajebistym wyglądem to będziesz musiał się nieźle starać żeby jej nie skrzywdzić!"
-Na prawdę?
-Tak. Jeżeli chcesz możesz się spakować od razu i pójdziemy do mnie. - "Brniesz w to Malik! To była ostatnia szansa odwrotu! " Musiałem to zrobić. Kocham ją. Od dawna. Teraz jestem pewien.
***
-Gotowa? - "Ile można się pakować?"
-Tak! - krzyknęła stojąc przy drzwiach.
Zanim wyszliśmy przytuliła się do mnie.
-Dziękuję - powiedziała cicho.
-Nie ma sprawy, kochanie. - "Malik! Czy ty powiedziałeś do niej kochanie?!"
Wtuliła się we mnie mocniej. Pocałowałem ją w czoło. "Co ja odpierdalam?!"
-Tak! - krzyknęła stojąc przy drzwiach.
Zanim wyszliśmy przytuliła się do mnie.
-Dziękuję - powiedziała cicho.
-Nie ma sprawy, kochanie. - "Malik! Czy ty powiedziałeś do niej kochanie?!"
Wtuliła się we mnie mocniej. Pocałowałem ją w czoło. "Co ja odpierdalam?!"
__________________________________________________________
(LUCY)
Kiedy weszłam do domu Zayna poczułam się nieswojo. To nie był mój dom... A jednak od dziś tu mieszkam.
-Co jest nie tak? - zapytał Zayn widząc moje zakłopotanie.
-Nic... Mogę się napić?
-Jasne. Szklanki są w pierwszej szafce po lewej. - Podeszłam do szafki o której mówił i otworzyłam ją. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to małe torebki z białym proszkiem.
-Zayn?
-Tak?
-Bierzesz? - zapytałam pokazując mu znalezisko.
-Nie...
-To skąd to masz?
-Yyy... Znajomy mi przyniósł żebym przechował.
-Zayn...
-No dobra... Biorę... Zadowolona?
-Może... Mogę? - spytałam jakby to była prośba o coś zupełnie normalnego.
-Jeśli musisz... - czemu tak niechętnie gada o prochach? Chciałabym go rozgryźć...
-Co jest nie tak? - zapytał Zayn widząc moje zakłopotanie.
-Nic... Mogę się napić?
-Jasne. Szklanki są w pierwszej szafce po lewej. - Podeszłam do szafki o której mówił i otworzyłam ją. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to małe torebki z białym proszkiem.
-Zayn?
-Tak?
-Bierzesz? - zapytałam pokazując mu znalezisko.
-Nie...
-To skąd to masz?
-Yyy... Znajomy mi przyniósł żebym przechował.
-Zayn...
-No dobra... Biorę... Zadowolona?
-Może... Mogę? - spytałam jakby to była prośba o coś zupełnie normalnego.
-Jeśli musisz... - czemu tak niechętnie gada o prochach? Chciałabym go rozgryźć...
__________________________________________________________
(ZAYN)
Przyglądałem się jej kiedy brała działkę. Nie powinna tego robić. Powinna być czysta i nie mieć kontaktów z gangsterami. Ale co mi do tego? Przynajmniej na razie. Cały czas krążyły mi w głowie jej słowa "Bo ona nie chce mieszkać z dziwką i narkomanką..." Czy ona się... "Nie myśl o tym Malik. Tak będzie lepiej. Potem ją zapytasz."
__________________________________________________________
No dobra kochani. Jest rozdział! :) Następny będzie... Jak się pojawi XD
Ciekawa tematyka :D Piszesz naprawdę świetnie, podoba mi się ♥
OdpowiedzUsuńMykam do rozdziału 3 xD :3