sobota, 25 stycznia 2014

Rozdział 5

   -Chciałabym ci się odwdzięczyć za wszystko co dla mnie zrobiłeś...
-A zrobisz coś dla mnie?
-Co zechcesz, Zayn.
-Zostań przy mnie i nigdy nie opuszczaj, skarbie.
-Dobrze - wtuliłam się w niego.
-Obiecujesz?
-Tak. -wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni. Widział, że robię się senna. Położył mnie do łóżka przykrył kołdrą. - Gdzie idziesz?
-Zaraz wrócę. - kiedy to powiedział z powrotem położyłam się i po chwili zasnęłam.
***
   Obudziłam się. Spojrzałam na zegarek stojący na szafce nocnej. 6:09. Zayna nie było obok mnie. Na poduszce leżała kartka. "Musiałem wyjść. Wrócę koło 15." Super. Czyli spędzę sama 9 godzin. Wstałam ubrałam się i poszłam zjeść śniadanie.
***
   Siedziałam sobie spokojnie przed telewizorem kiedy usłyszałam, że ktoś wchodzi do domu. Myśląc, że to Zayn poszłam go przywitać. Kiedy byłam w przedpokoju zamarłam. To nie był Zayn. To byli Andrew, Conor, James i Mike. Pomocnicy Ethana. O kurwa!
-Witaj księżniczko - powiedział Mike i w przeciągu kilku sekund znalazł się obok mnie.
-Cz...czego chcecie? - wyjąkałam.
-No bo wiesz, skarbie... Chyba o czymś zapomniałaś.
-O czym niby?
-Ten kto raz dołączył do mafii zostaje w niej do śmierci - powiedział mi wprost do ucha. Miał rację. Skurwiel miał rację! Wiedziałam o tym. Łudziłam się jednak, że zostawią mnie w spokoju. -Ale z okazji, że Ethana nie ma. Teraz jesteś moja.
-Zostaw mnie! - wydarłam się.
-Nie tym tonem, suko! - krzyknął i uderzył mnie czymś twardym w głowę. Film mi się urwał.
_______________________________________________________
(ZAYN)
   Miałem wyrzuty sumienia, że zostawiłem Lucy samą w domu. Martwiłem się o nią. Ale MUSIAŁEM iść. Myśląc o tym wszedłem do domu. Zawołałem Lucy ale nie odpowiedziałem. W salonie leżała kartka. "Nie martw się o nią. Wróciła na swoje miejsce." Skojarzyłem fakty. Ona była z członkiem mafii. Czyli należała do mafii. Czyli była teraz z nimi... No to teraz szykują się ciekawe czasy. Zaczyna się wojna. Wykonałem telefon.
*godzinę później*
-Co tak długo kurwa?! - wydarłem się kiedy chłopacy wchodzili do mojego domu.
-Sory bardzo szefie, ale musieliśmy dokończyć jedną sprawę.
-Dobra. A więc Harry, Liam, Louis, Niall popełniono błąd. Duży błąd. Powiedziałem przeładowując pistolet. Po czym odłożyłem go na stół.
-Co się stało? - powiedzieli jednocześnie.
-Lucy...
-Co z nią?! - wiedzieli o niej. Ona nie wiedziała o niczym... Taki był plan. Ale plany się zmieniają.
-Joseph Black - wycedziłem przez zęby. - Miała chłopaka w jego mafii. Teraz ją zabrali...
-Czekaj! Miała?! - zdziwili się.
-Niejakiego Ethan'a White'a.
-Ona z nim była?
-Zgadza się.
-To kiedy po nią idziemy?
-Planujemy i odbijamy ją. Jak najszybciej kurwa!
-To nie będzie takie proste Zaza.
-Nie wkurwiaj mnie Styles!
-Dobra, tylko stwierdziłem fakt. - miał kurwa rację...
_______________________________________________________
(LUCY)
   Siedziałam w salonie razem z tymi wyrzutkami. Pomieszczenie było czyste. Pachniało tu alkoholem i papierosami. Mimo, że względnie nikt mnie nie pilnował to wiedziałam, że jeśli choćby spróbuję uciec pożałuję niemal natychmiastowo.
-Co ty taka spięta, kochanie? - uhh... czemu oni mówią do mnie takimi zdrobnieniami?!
-A jak myślisz Peter?!
-Grzeczniej szmato!
-Bo? Po kiego chuja mnie tu przywieźliście? Nie mogliście dać mi spokoju?
-Nie. Dobrze znasz zasady! Było się nie wiązać z Ethanem! 
-Gdybym od początku wiedziała kim jest nawet nie znałby mojego imienia!
-To już twój problem!
-Czego wy ode mnie właściwie chcecie?
-Pytaj szefa...
-Tatę?
-Tak. Twojego ojca. - tak zgadza się. Mój ojciec był szefem tej mafii. Dowiedziałam się tego pół roku temu. Teraz już wiem czemu matka mi o nim nie opowiadała... O wilku mowa... Do pomieszczenia wszedł wysoki dobrze zbudowany mężczyzna. Ubrany był w Ciemne spodnie i marynarkę w tym samym kolorze. Podszedł do mnie i przytulił.
-Jak dobrze cię widzieć córeczko! - powiedział z tak cholernie wymuszoną radością.
-Cześć tato... Czego wy ode mnie chcecie?
-Chronić moje dziecko.
-Przed kim?
-Zayn Malik. Kojarzysz? - po ki chuj chcę mnie chronić przed moim chłopakiem?
-To mój chłopak, tato.
-Wiesz kim on jest?
-Nie...
-Szefem wrogiej nam mafii... Nie mogę cię mu oddać.
-Czy ciebie pojebało?! Zayn nie może być szefem mafii!
-Ale jest! I nie tym tonem! Zabierzcie ją do JEJ pokoju i zamknijcie tam. Niech ochłonie. złapało mnie dwóch osiłków i zawlekli do ciemnego pomieszczenia. Rzucili mnie na zimną podłogę po czym zamknęli drzwi. Namacałam włącznik światła. Teraz mogłam zobaczyć pokój. Był niewielki. W rogu stało łóżko. Podeszłam do niego i się położyłam. Mam nadzieję, że Zayn mnie stąd wyciągnie. Nienawidzę mojego ojca!
Z takimi myślami usnęłam...



środa, 22 stycznia 2014

Rozdział 4

   Wysiedliśmy z samochodu. Czemu zatrzymaliśmy się na jakimś poboczu? Zayn podszedł do mnie i przytulił od tyłu. Zaczął mnie całować po szyi. Chciałam żeby mnie puścił. Zaczęłam się wiercić. Obrócił mnie przodem do siebie. O BOŻE... To nie Zayn! To był Ethan... NIE! To niemożliwe! Zaczęłam krzyczeć.
Otworzyłam oczy. Siedziałam na łóżku. To był tylko sen Lucy. T był tylko sen... Powoli się uspokajałam. Dopiero teraz zauważyłam Zayna siedzącego obok mnie. Wtuliłam się w niego.
-Wszystko dobrze, skarbie. To był tylko sen... - próbował mnie uspokoić.
-Był zbyt realny - powiedziałam ze strachem w oczach...
-Opowiesz mi? - opowiedziałam dokładnie cały sen. Kiedy skończyłam Zayn znowu mnie przytulił.
-Pamiętaj. Nic ci się nie stanie. Będę cię chronił, skarbie.
-Dziękuję - powiedziałam wtulając się w chłopaka. Poczułam się bezpiecznie.
Wstałam z łóżka i poszłam pod prysznic. Ubrałam się i nałożyłam lekki makijaż. Kiedy wyszłam z łazienki poszłam z powrotem do sypialni. Mulata już tam nie było.
_______________________________________________________
(ZAYN)
   Lucy poszła do łazienki. Postanowiłem zejść do kuchni i zrobić tosty. Myślałem nad jej snem. Była przerażona ale to była tylko fikcja. Usłyszałem kroki na schodach. Po chwili cały mój świat stał przede mną. Wyglądała bosko.
-Robię śniadanie - uśmiechnąłem się.
-Szukałam cię - zachichotała i usiadła na blacie.
-A czemu mnie szukałaś?
-Bo nie było cię w sypialni - ponownie zachichotała. Chyba poprawił się jej humor.
_______________________________________________________
(LUCY)
   Postawił przede mną talerz z tostami. Wzięłam jednego i zaczęłam powoli skubać. Podszedł do mnie i siadając na krzesło usadowił mnie na swoich kolanach. Wtulił głowę w zagłębienie między moją szyją a ramieniem. Przymrużyłam oczy czując jego charakterystyczny zapach.
***
Poszliśmy do ogrodu. Leżeliśmy na trawie rozmawiając.
-Lucy...
-Tak?
-Masz jakieś plany na wieczór?
-Nie, kochanie. - przytuliłam się do niego.
-A może poszłabyś do galerii?
-Sama?
-Tak, kochanie. Ja muszę coś załatwić.
-Ok. - dałam mu buziaka w policzek wykorzystując, że mamy twarze na tej samej wysokości.
***
  Wracałam już z galerii. Kupiłam sobie parę rzeczy. Weszłam do domu. Kiedy weszłam do salonu stanęłam jak wryta. Pokój rozświetlało kilka świec. Na stole stało wino. Poczułam dłonie Zayna na swojej talii.
-Podoba ci się, skarbie? - zapytał.
-Jest pięknie. Kocham cię. - odwróciłam się do niego i przytuliłam. Odwzajemnił uścisk. - A z jakiej to okazji?
-Chcę ci podziękować.
-Za co?
-Za to, że jesteś i nadajesz sens mojemu życiu. - pocałował mnie.
-Kocham cię, Zayn. - wziął mnie na ręce i posadził na kanapie. Napełnił nasze kieliszki winem. Upiłam łyk. Było na prawdę dobre. Tak piłam już różne alkohole mimo, że mam dopiero 17 lat. Siedziałam Zaynowi na kolanach. Bawił się kosmykiem moich włosów.
-Chciałabym ci się odwdzięczyć za to wszystko co dla mnie zrobiłeś... - wyszeptałam.
_______________________________________________________
Mamy next! Chciałabym zobaczyć chociaż jeden komentarz... To motywuje. A jak ich nie ma to mam wrażenie, że nikt tego nie czyta... :/

czwartek, 16 stycznia 2014

Rozdział 3

_______________________________________________________

(LUCY)
   Czekałam aż Zayn wróci z pracy. Ja miałam wakacje, więc nie miałam nic do roboty.
-Wróciłem! - krzyknął Zayn. Wreszcie! Wszedł do pokoju i usiadł obok mnie.
-Hej - uśmiechnęłam się.
-Cześć, piękna. - pocałował mnie w czoło. Jak zwykle poczułam motylki w brzuchu. - Jak ci minął dzień?
-Nudziłam się.
-A chcesz coś teraz robić? Proponuję przejść się do parku.
-Dobry pomysł. - powiedziałam i klasnęłam w ręce.
_______________________________________________________

(ZAYN)
   Spacerowaliśmy przez park. To jedno z moich ulubionych miejsc w  Bradford. Poprowadziłem Lucy nad staw.
-Zayn? - spojrzała na mnie skonsternowana kiedy zobaczyła to co przygotowałem.
-Tak?
-Ty to przygotowałeś?
-Zgadza się. Może być? Nie jestem zbyt dobry w te klocki... - ponownie skierowałem wzrok w stronę koca i kilku lampionów.
-Jest pięknie! - przytuliła się do mnie.
-Cieszę się. - odwzajemniłem uścisk.
_______________________________________________________
(LUCY)
   To było piękne. Czułam motylki w brzuchu.
-Lucy... - zaczął gdy usiedliśmy. Był niepewny. Od kiedy Zayn jest niepewny?!
-Tak?
-Dawno chciałem ci to powiedzieć... Ale boję się że mnie odrzucisz... - to drugie powiedział bardziej do siebie niż do mnie. - Kocham cię. - zamurowało mnie. Nie wiedziałam co powiedzieć. Byłam w lekkim szoku.
-Jeśli ty tego nie odwzajemniasz to rozumiem... - powiedział i odsunął się.
-Zayn...
-Rozumiem... Przepraszam... - powiedział ze spuszczoną głową. Od kiedy Zayn jest smutny i nieśmiały?!
-Daj mi dokończyć. Ja też cię kocham.
-Na prawdę?
-Tak. - kiedy to powiedziałam wziął mnie na kolana i pocałował w usta.
_______________________________________________________
(ZAYN)
   Kiedy powiedziała, że mnie kocha poczułem się najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Pocałowałem ją. Odwzajemniła to. Pogłębiłem pocałunek. Chwilę później leżała pode mną. "Malik! Kurwa! Kontrola!" Odsunąłem się od niej.Spojrzała na mnie zdziwiona. Miała przyspieszony oddech. Nie chcę jej skrzywdzić.
-Przepraszam...
Za co?
-Nie chcę cię skrzywdzić.
-Nie skrzywdzisz - powiedziała biorąc moją twarz w swoje małe dłonie. - Ufam ci. - pocałowała mnie w policzek.
-Może już wrócimy?
-Ok.
_______________________________________________________
(LUCY)
 Jechaliśmy samochodem do domu. Zayn był skupiony na drodze a ja dorwałam jego telefon i grałam w jakąś gierkę żeby mu nie przeszkadzać.
-Lucy...
-Tak? - oderwałam się od urządzenia i skupiłam na mulacie.
-Uprawiałaś już seks? - o! Wrócił pewny siebie, mówiący wszystko wprost Zayn! Jak dobrze.
-Um... Nie...
-Ty nigdy z nim...
-Nie, Ethan nie chciał. Uważał, że szantażowałabym go dzieckiem gdyby coś się posypało. Więc tylko mu... No wiesz...
-Rozumiem... - wymamrotał. Czemu właściwie o to zapytał?
_______________________________________________________
No dobra kochani! Podziwiam Was, że to czytacie. Mam nadzieję, że nie zanudził was ten rozdział :) Przepraszam, że taki krótki. :)

wtorek, 14 stycznia 2014

Rozdział 2


 ______________________________________________________
(ZAYN)
   Szukałem swoich prochów. "Kurwa! Nigdzie ich nie ma!" Podczas poszukiwań zobaczyłem telefon Lucy. Postanowiłem, że pójdę go oddać.
***

Otworzyła mi jej matka.
-Dobry wieczór.
-Jest noc... Ale co pan chce?
-Oddać Lucy telefon - powiedziałem pokazując przedmiot, który miałem w dłoni.
-Dobrze... Proszę wejść... Lucy jest na górze.
   Poszedłem we wskazanym kierunku. Wszedłem do jej pokoju ale nie było jej tam. "Może jest w łazience..." Kiedy wszedłem do łazienki zobaczyłem jej drobną postać skuloną w rogu pomieszczenia. Zbliżyłem się i zobaczyłem żyletkę leżącą obok. "Chyba nie..." Spojrzałem na jej ramię. Były tam dwa nowe nacięcia. Na szczęście nie przecięła głównej żyły. Wziąłem ją na ręce. Umyłem jej ramię i położyłem ją na łóżko.
-Zostanę z tobą na noc...
***
   Rano usłyszałem pisk.
-Co ty ty robisz?! - wydarła się Lucy kiedy otworzyłem oczy.
-Co pamiętasz z wczorajszego wieczora?
-No... Wróciłam do domu i byłam w łazience... Wzięłam żyletkę... i...
-Pocięłaś się i zemdlałaś.
-Ale co ty tu robisz?
-Zapomniałaś telefonu. Chciałem go oddać i zobaczyłem ciebie nieprzytomną w łazience.
-Aha...
-Czemu ty się cięłaś do chuja pana?!
-Nie ważne...
-Powiedz!
-Ethan... - wyszeptała.
-Kto to Ethan?
-To... Był mój chłopak...
-Wait a second... Ethan White?!
-T...Tak... - przytuliłem ją.
-Przepraszam, że krzyczałem - czułem się winny. Jej chłopak popełnił samobójstwo a ja się na nią drę...
-Dodatkowo moja matka dała mi tydzień na znalezienie domu. - załkała.
-Dlaczego?
-Bo ona nie chce mieszkać z dziwką i narkomanką. - teraz już płakała.
-Ciii.... mała... nie płacz... Jeśli chcesz możesz zamieszkać ze mną... - "To żeś dojebał Malik! Z twoją słabą samokontrolą i jej zajebistym wyglądem to będziesz musiał się nieźle starać żeby jej nie skrzywdzić!"
-Na prawdę?
-Tak. Jeżeli chcesz możesz się spakować od razu i pójdziemy do mnie. - "Brniesz w to Malik! To była ostatnia szansa odwrotu! " Musiałem to zrobić. Kocham ją. Od dawna. Teraz jestem pewien.
***
-Gotowa? - "Ile można się pakować?"
-Tak! - krzyknęła stojąc przy drzwiach.
Zanim wyszliśmy przytuliła się do mnie.
-Dziękuję - powiedziała cicho.
-Nie ma sprawy, kochanie. - "Malik! Czy ty powiedziałeś do niej kochanie?!"
Wtuliła się we mnie mocniej. Pocałowałem ją w czoło. "Co ja odpierdalam?!"
__________________________________________________________
(LUCY)
   Kiedy weszłam do domu Zayna poczułam się nieswojo. To nie był mój dom... A jednak od dziś tu mieszkam.
-Co jest nie tak? - zapytał Zayn widząc moje zakłopotanie.
-Nic... Mogę się napić?
-Jasne. Szklanki są w pierwszej szafce po lewej. - Podeszłam do szafki o której mówił i otworzyłam ją. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to małe torebki z białym proszkiem.
-Zayn?
-Tak?
-Bierzesz? - zapytałam pokazując mu znalezisko.
-Nie...
-To skąd to masz?
-Yyy... Znajomy mi przyniósł żebym przechował.
-Zayn...
-No dobra... Biorę... Zadowolona?
-Może... Mogę? - spytałam jakby to była prośba o coś zupełnie normalnego.
-Jeśli musisz... - czemu tak niechętnie gada o prochach? Chciałabym go rozgryźć...
__________________________________________________________
(ZAYN)
   Przyglądałem się jej kiedy brała działkę. Nie powinna tego robić. Powinna być czysta i nie mieć kontaktów z gangsterami. Ale co mi do tego? Przynajmniej na razie. Cały czas krążyły mi w głowie jej słowa "Bo ona nie chce mieszkać z dziwką i narkomanką..." Czy ona się... "Nie myśl o tym Malik. Tak będzie lepiej. Potem ją zapytasz."
__________________________________________________________
   No dobra kochani. Jest rozdział! :) Następny będzie... Jak się pojawi XD