______________________________________________________
(LUCY)
Powoli otworzyłam oczy. Trzeba było zobaczyć moją minę kiedy ujrzałam Zayna pochylającego się nad łóżeczkiem Am.
-Awwww. Mój bad boy jest taki uroczy! - gruchałam. Odwrócił się w moją stronę.
-O! Wstała dumna mamusia! - on też zaczął mi gruchać. - Mam nadzieję, że będziesz miała ANIELSKĄ cierpliwość do tego maleństwa. - A więc schodzimy na ten temat?
-Oczywiście! Mam nadzieję, że ty również. Oczekuję od ciebie, że będziesz dla niego jak ANIOŁ STRÓŻ.
-Dobra koniec, skarbie. Bo padnę ze śmiechu. - chichrał się.
-Okej. Patrz. Śpi jak mały ANIOŁEK.
-Dobra serio koniec.
Usiadłam na łóżku. Do sali weszła pielęgniarka. Wyjęła Am z łóżeczka i podała mi.
-Powinna ją pani nakarmić. - uśmiechnęła się ciepło. Odebrałam od niej córeczkę i zgodnie z instrukcjami pielęgniarki nakarmiłam.
***
Otworzyłam oczy. Siedziałam na łóżku a obok mnie leżał Zaza. To był tylko sen. Nie byłam w ciąży nie mam dzieci. Tylko jebany sen. Przesiedziałam tak jeszcze 10 minut i wstałam, zostawiając mojego ukochanego w łóżku. Ubrałam się i poszłam do kuchni. Postanowiłam zrobić naleśniki. Wyjęłam potrzebne składniki, zrobiłam ciasto i chciałam zacząć smażyć ale silne ręce na moich biodrach powstrzymały mnie. Zayn obrócił mnie w swoją stronę i wpił się w moje wargi.
-Strasznie się wierciłaś w nocy, skarbie. - wyszeptał mi do ucha, przygryzając jego płatek.
-Miałam dziwny sen. Bardzo realistyczny. Za bardzo. - powiedziałam i wzięłam się wreszcie za smażenie.
-Opowiesz? - zrobiłam jak prosił. Kiedy skończyłam spojrzał na mnie i objął. - Serio? Jestem aż tak słaby w łóżku, że śnią ci się Hazz i Lou uprawiający seks?
-Bardzo zabawne, Malik. - walnęłam go w ramię.
-Ałć. - złapał się za ramię, udając ból. - A tak serio, to nie martw się. To był tylko sen. - mogę przysiąc, że w myślach dodał "Na razie" ale ja nie wnikam.
Zjedliśmy i uznaliśmy, że trzeba spotkać się z resztą chłopców. W trakcie kiedy Zayn do nich dzwonił ja ogarnęłam w salonie. Nie lubię sprzątać ale jednak od czasu do czasu wypada to zrobić.
-Lu,chłopaki będą za jakieś pół godziny. - podszedł do mnie i objął w talii. - Masz może pomysł co będziemy robić przez ten czas? - wymruczał mi do ucha.
-Może... - powiedziałam obracając się w jego stronę. Wpił się w moje wargi i przyparł do ściany. Znieruchomiałam. Wizja wczorajszego wieczoru powróciła nagle i z wielką siłą. - Z...Zayn... Ja nie... - odsunął się ode mnie i spojrzał na mnie. W myślach właśnie się beształ.
-Przepraszam. Lucy ja nie chciałem. Błagam. Nie bój się. To tylko ja. - przytulił mnie czule. Czemu nie mogę żyć normalnie? Zjebałam.
-Zayn, jest dobrze. Po prostu przypomniało mi się wczoraj. Przepraszam.
-To ja powinienem cię przepraszać. To ja zostawiłem cię samą. - staliśmy tak w niezręcznej ciszy. Wreszcie przerwał ją dzwonek do drzwi. Zayn poszedł otworzyć. Po chwili do salonu wbiegli rozbawieni chłopcy.
-Jak się czujesz? - spytał Liam.
-Może być. - uśmiechnął się do mnie.
-Będzie dobrze.
Poszliśmy do reszty. Chłopakom lekko odwalało ale kiedy weszłam wszyscy zamilkli. Spojrzałam na Justina.
-Przepraszam, shawty. To moja wina. - powiedział i spuścił wzrok.
-Przestańcie już! Stało się. Nic nie poradzimy. Zapomnijmy od tym i po sprawie.
-Strasznie się wierciłaś w nocy, skarbie. - wyszeptał mi do ucha, przygryzając jego płatek.
-Miałam dziwny sen. Bardzo realistyczny. Za bardzo. - powiedziałam i wzięłam się wreszcie za smażenie.
-Opowiesz? - zrobiłam jak prosił. Kiedy skończyłam spojrzał na mnie i objął. - Serio? Jestem aż tak słaby w łóżku, że śnią ci się Hazz i Lou uprawiający seks?
-Bardzo zabawne, Malik. - walnęłam go w ramię.
-Ałć. - złapał się za ramię, udając ból. - A tak serio, to nie martw się. To był tylko sen. - mogę przysiąc, że w myślach dodał "Na razie" ale ja nie wnikam.
Zjedliśmy i uznaliśmy, że trzeba spotkać się z resztą chłopców. W trakcie kiedy Zayn do nich dzwonił ja ogarnęłam w salonie. Nie lubię sprzątać ale jednak od czasu do czasu wypada to zrobić.
-Lu,chłopaki będą za jakieś pół godziny. - podszedł do mnie i objął w talii. - Masz może pomysł co będziemy robić przez ten czas? - wymruczał mi do ucha.
-Może... - powiedziałam obracając się w jego stronę. Wpił się w moje wargi i przyparł do ściany. Znieruchomiałam. Wizja wczorajszego wieczoru powróciła nagle i z wielką siłą. - Z...Zayn... Ja nie... - odsunął się ode mnie i spojrzał na mnie. W myślach właśnie się beształ.
-Przepraszam. Lucy ja nie chciałem. Błagam. Nie bój się. To tylko ja. - przytulił mnie czule. Czemu nie mogę żyć normalnie? Zjebałam.
-Zayn, jest dobrze. Po prostu przypomniało mi się wczoraj. Przepraszam.
-To ja powinienem cię przepraszać. To ja zostawiłem cię samą. - staliśmy tak w niezręcznej ciszy. Wreszcie przerwał ją dzwonek do drzwi. Zayn poszedł otworzyć. Po chwili do salonu wbiegli rozbawieni chłopcy.
-Jak się czujesz? - spytał Liam.
-Może być. - uśmiechnął się do mnie.
-Będzie dobrze.
Poszliśmy do reszty. Chłopakom lekko odwalało ale kiedy weszłam wszyscy zamilkli. Spojrzałam na Justina.
-Przepraszam, shawty. To moja wina. - powiedział i spuścił wzrok.
-Przestańcie już! Stało się. Nic nie poradzimy. Zapomnijmy od tym i po sprawie.
***
Po jakiejś godzinie chłopcy i Zayn zaczęli się zbierać, bo zbliżała się godzina w której najwięcej licealistów kończy zajęcia. Musieli tam być, żeby sprzedawać dragi... Ugh... No dobra, zarabiają tak ale to mnie wkurwia.
Usiadłam na łóżku i zaczęłam, po raz kolejny tego dnia, bić się z myślami. Muszę o tym zapomnieć... Nie chcę być ciężarem dla Zayna...
Moje rozmyślania przerwało pukanie do drzwi. Zeszłam na dół i otworzyłam je. Sama nie wierzyłam w to kogo zobaczyłam...
Moje rozmyślania przerwało pukanie do drzwi. Zeszłam na dół i otworzyłam je. Sama nie wierzyłam w to kogo zobaczyłam...
____________________________________________________________
Przepraszam, że tak długo nic nie dodawałam... Ale wiecie.... Brak weny i te sprawy XD
Przepraszam, że tak długo nic nie dodawałam... Ale wiecie.... Brak weny i te sprawy XD